środa, 2 grudnia 2020

Komentarz Jogiczny do artykułu Eli Wierkowskiej z Elle

Komentarz Jogiczny do artykułu Eli Wierkowskiej z Elle.pl 


Takich artykułów jak ten na portalu Elle.pl jest dużo w Internecie, czasem tylko trudno ustalić, czy chodzi o to, aby przy pomocy Jogi reklamować modę czy na portalu gdzie jest o modzie zareklamować Jogę. A bywa, że nazwa Joga jest używana, ale nie wiadomo czy o Jogę chodzi czy też o kalifornijski fitness używający hasła Joga dla przypadkowego zbioru ćwiczeń o charakterze fitnessowej gimnastyki, która nawet koło Jogi nie stała. Zobaczmy co Eli Wierkowska (Eliza Wierkowska) ma do powiedzenia w sprawie Jogi, a następnie zobaczmy czy to rzeczywiście jest Joga...  


Artykuł z Elle.pl do którego się odnosimy: 


Eli Wierkowska o jodze świadomości i wewnętrznej równowadze 

"Moje ciało jest moją świątynią, moim domem, o który dbam każdego dnia" - Eli Wierkowska o jodze, mieszkaniu na wsi, życiu "less waste" (mniej śmiecić) i wewnętrznej równowadze. 

Nauczycielka jogi, youtuberka, podróżniczka, przedsiębiorczyni. Pasja Eli Wierkowskiej do dzielenia się wiedzą i doświadczeniem zdobytym na macie i podczas licznych podróży jest inspirująca. Na swoim kanale YT Yoga by Eli i na swojej platformie online www.eliwierkowska.com zachęca nas do codziennej świadomej praktyki, która uelastycznia ciało, oraz ćwiczeń oddechowych i medytacji, kojących rozproszony umysł. W sposób zaraźliwy kultywuje zasady miłości do siebie, ludzi i natury.

Kiedy zrozumiałaś, jak ważne jest dla Ciebie zachowanie w życiu wewnętrznej równowagi?  ---  Kiedy dosłownie rozpadłam się na kawałki na poziomie psychicznym i nie dawałam sobie z sobą rady. Poczułam, że potrzebuję zadbać o siebie od wewnątrz. Wiedziałam, że nikt inny za mnie tego nie zrobi. Wybrałam się wtedy na kolejną terapię i do dietetyka, który pokazał mi, że sposób odżywiania ma wpływ na samopoczucie. 

Jak mieszkając w domu na wsi, wcielasz w życie zasady życia w duchu less waste? - Żyjąc na wsi, jestem bliżej natury, co pomaga mi obcować z naturalnym cyklem przyrody. Te ostatnie kilkanaście miesięcy pokazały mi, jak bardzo można zatracić siebie, oddalając się od natury. Dlatego tak bardzo cenię sobie codzienne przyglądanie się temu, jak świat się zmienia. Sezonowość ma moc. Prosta rzecz, jak zrobienie kompostu podczas pandemii, pokazała mi, jak wiele pozostałości z jedzenia możemy wykorzystać ponownie, np. w ogrodzie. Stworzenie ogródka warzywnego w tym roku zobrazowało mi, jak dużo czasu, pracy i energii należy włożyć, żeby wyhodować cokolwiek. Dlatego tym bardziej doceniam to, co mam i co mogę stworzyć sama. A to, co pomaga mi żyć bardziej w duchu less waste, to planowanie. Staram się kupować lub robić rzeczy jakościowe i trwałe. Tak też było w trakcie szycia zasłon u lokalnej krawcowej, która z resztek materiału uszyła torebki na warzywa i owoce. Małe rzeczy, ale warte uwagi i działania dla nas i naszej planety. 

Czy zgadzasz się ze stwierdzeniem – mniej znaczy więcej? Jak podchodzisz do kwestii zakupu ubrań? --- Jasne! Choć dojrzewałam do tego wiele lat. Kiedyś kompulsywnie kupowałam buty. Nagradzając się za cokolwiek, co się wydarzyło lub nie wydarzyło w moim życiu. Jednym z tematów mojej terapii była kwestia zakupoholizmu, który wynikał z wielu braków w moim życiu oraz nieumiejętności mówienia o emocjach. Ten etap mam już za sobą. Jeśli chodzi o ubrania, to od zawsze kupuję je z drugiej ręki, czego nauczyła mnie moja mama. Oczywiście zdarza mi się kupić coś nowego, ale staram się wtedy wybierać lokalne firmy lub postawić na jakość i funkcjonalność ubrań. 

Czy joga może zmienić relację ze swoim ciałem? --- Oczywiście! Podczas praktyki zaczynasz nawiązywać lepszy kontakt z sobą, a tym samym ze swoim ciałem. Przez większość swojego życia moje ciało było dla mnie nieidealne, zawsze coś sobie wyrzucałam, z czegoś nie byłam zadowolona. To był wieloletni proces zmian, przez który przechodziłam dzięki pracy z sobą na macie. Dzisiaj moje ciało jest moją świątynią, moim domem, o który dbam każdego dnia. 

Twoje trzy sposoby na oczyszczanie to: Dzień bez dostępu do internetu, pożywne i ciepłe jedzenie, jak congee, czyli kleik ryżowy, oraz stworzenie swoich rytuałów (u mnie świetnie sprawdzają się taniec intuicyjny, oczyszczające ćwiczenia oddechowe i czas na dobrą książkę). 

Czy możesz zarekomendować książki, które szczególnie zainspirowały Cię do zgłębienia tematyki jogi i spowolnienia tempa życia? --- Jeszcze przed swoim spotkaniem z jogą przeczytałam wszystkie książki włoskiego reportera i dziennikarza Tiziano Terzani, które dosłownie otworzyły mi wtedy oczy na siebie. „Nic nie zdarza się przypadkiem”, „Powiedział mi wróżbita” i „Koniec jest moim początkiem” to taka moja święta trójca. Z kolei książka, do której często wracam, to „Joga sztuka życia” Donny Farhi, a książkę, którą daję bardzo często w prezencie, to „Wielka księga radości”, czyli przepiękna rozmowa Dalajlamy z arcybiskupem Desmondem Tutu. 

Praktyka świadomego oddechu, zagadnienie wydawałoby się trywialne i pomijane, może mieć na nas bardzo konkretny wpływ. Czy powinniśmy na nowo nauczyć się oddychać? --- W pewnym sensie na nowo, czyli świadomie. Rodzimy się, biorąc pierwszy wdech, i umieramy razem z ostatnim oddechem. Ta automatyczna czynność towarzyszy nam przez całe życie, więc dobrze mieć świadomość, jaki ten oddech jest na co dzień. Nikt nas tego nie uczy. A jakości naszego oddechu bardzo wiele mówi o jakości naszego życia. Nie bez powodu, kiedy jesteśmy m.in. zestresowani, mówi się „weź głęboki oddech” itp. Często oddychamy za szybko, płytko, mało efektywnie i przez usta. Co prowadzi do wielu schorzeń i chorób. Uważam, że każdy powinien przejść choć jeden trening oddechowy w swoim życiu. Czym wcześniej, tym lepiej. Dla umiejętności wykorzystywania potencjału oddechu i lepszej jakości życia. 

Jako remedium na problemy ze stresem i z bezsennością promujesz olejki CBD z konopi. Czym kierujesz się przy doborze produktów, których używasz? --- Wiele mówię o holistycznej profilaktyce dotyczącej naszego zdrowia. Dlatego też jestem zwolenniczką przyglądania się sobie i szukania źródła danych objawów. Jeśli zaś jest już taka potrzeba, żeby wspierać się czymkolwiek, to wybieram naturalne i sprawdzone produkty. Tak też było z olejkami CBD. Moja przyjaciółka powiedziała mi o nich, zaczęłam je stosować w momencie, kiedy wróciła bezsenność. Dzisiaj już znam podłoże swoich dolegliwości, dlatego stosuję olejki raz na jakiś czas. Jeśli coś jest dobre i działa na mnie, to dzielę się tym dalej ze światem.   

W szafie Eli: 

To, co na zewnątrz w przypadku Eli harmonijnie współgra z tym, co na zewnątrz. Jej szafa to odzwierciedlenie świadomości, a także idei less waste. Znajdują się w niej ubrania wyprodukowane przy mniejszym zużyciu wody i stworzone z recyclingowanych materiałów, w tym kultowe modele dżinsów marki Levi's, które powstały przy użyciu technologii o nazwie Levi's Water Less. Dlaczego tak? Zamiast prania denimu z użyciem płynu do płukania tkanin, marka poddaje materiał działaniu nakrętek od butelek i piłeczek golfowych, tym samym całkowicie eliminując konieczność wykorzystania wody. Dodatkowo, model dżinsów, który ma na sobie Eli, został wykonany z materiału Cottonized Hemp, czyli z włókna konopnego, które wygląda jak bawełna i jest takie samo w dotyku, ale jego uprawa nie wymaga tyle wody czy chemii.  

Ta kamizelka to jeden z naszych faworytów, jeśli chodzi o jesienno-zimową kolekcję marki Levi's, a także idealny przykład na postępowanie zgodnie z ideą less waste podczas projektowania i produkcji ubrań. Jest lekka, miła i bardzo ciepła. Ta ostatnia cecha to zasługa syntetycznego włókna, które powstało w wyniku recyklingu PCW i odrzutów poliestru. Taka produkcja wymaga mniej energii niż produkcja nowego poliestru, a dodatkowo redukuje przepełnienie wysypisk śmieci oraz zależność od paliw kopalnych. Wszystkie elementy z szafy Eli i więcej ubrań tworzonych w duchu less waste znajdziecie na stronie levi.com.  


KOMENTARZ JOGICZNY DO ARTYKUŁU ELI WIERKOWSKIEJ 


Tytuł tego artykułu jest mylący, bo sugeruje, że artykuł w Elle.pl będzie na temat Jogi, a to jest artykuł modowy i gaworzenie o tematach modnych trendów amerykańskiego stylu życia rodem z Kalifornii i innych modowo kreatywnych trendów, często bezmyślnych. "Less waste" to nie jest termin ani pojęcie z Jogi, w naukach filozoficznych Jogi, chociażby w cyklu 108 Upaniszad nawet nie występuje, w jakiejkolwiek postaci. O odżywianiu wedle zasad Jogi autorka nie wspomniała ani jednym zdaniem, a Joga zaleca szczególny system odżywiania. Eli Wierkowska korzystała jednak z usług dietetyka - i nic, ani śladu o odżywianiu wedle zasad Jogi. Mogłaby chociaż wspomnieć o zalecanym spożywaniu przetopionego masła zwanego Ghee (Ghi) oraz o piciu wody jogurtowej oraz o korzyściach ze spożywania krowiego mleka i produktów z mleka jakie zaleca całej ludzkości Joga, w każdym jej podsystemie. Odżywianie jogiczne to jedna z trzech podstaw Jogi bez której nie ma co mówić o praktykowaniu czy ćwiczeniu Jogi. Ćwiczenia jogiczne, w każdym stylu Jogi, zaczyna się od wprowadzania jogicznego systemu odżywiania i nic tego nie zmieni. A kto o tym zapomina, ten pewnie o Jodze nie ma pojęcia, tak zwykle bywa, bo kto zna się na Jodze, kto praktykuje, ten wie co to jest masło klarowane Ghee oraz woda jogurtowa oraz dlaczego Joga poleca produkty z krowiego mleka. 

Rozwodzenie się nad urokami wiejskiego życia nie jest konieczną częścią Jogi, którą można także praktykować w miastach, nie ma ku temu przeszkód. Uroki miejsca w którym mieszkamy nie mają większego znaczenia dla praktyki Jogi, wielu kupiło sobie w bloku na wysokim piętrze mieszkania tak położone, żeby rano widzieć wschody Słońca, a wieczorem zachody Słońca. O praktykach patrzenia i medytacji na wschody i zachody Słońca oraz ćwiczeniach z tym związanych jednak Eli Wierkowska "zapomniała" jakimś cudem wspomnieć, a to całkiem ważna część praktyki Jogi, szczególnie w klasyce jogicznej tradycji polecana. Podobnie o pranie jako korzyści z mieszkania na wsi, ale to najpierw trzeba się podstaw Jogi nauczyć, żeby kojarzyć co to jest Prana

Eli Wierkowska wspomina o prowadzeniu ogródka, na pewno dobrze mieć własne zdrowe produkty warzywne, jednak "zapomniała" wspomnieć chociażby jedno warzywko jakie Joga zaleca spożywać, to zupełnie jak z mlekiem, jogurtem i masłem klarowanym Ghee z krowiego mleka. To tak dziwnie wygląda, że temat ogródka na wsi jakoś nie posłużył do promocji jedzenia warzyw zalecanych przy praktyce Jogi. Może Eli za krótko praktykuje Jogę, może dopiero pierwszą książkę o Jodze czyta i nie doszła do rozdziału o odżywianiu jogicznym czy tak zwanej Diecie Jogów? A może tylko ukradkiem pod modnym hasłem Joga zamierza promować jakiś biznesik modowy? Wszak z czegoś żyć trzeba, a biznes modowy jakoś też promować właściciele muszą, bo inaczej nie zarobią. 

O tym jak się w Jodze ubierać do ćwiczeń i praktyk oraz jakie są zalecenia Jogi do ubierania artykuł w Elle.pl nie wspomina ani słowem. Za to promuje modne amerykańskie ciuszki ze swojej szafy, które z Jogą nie mają nic wspólnego, a na pewno nie znajdziemy ich w zaleceniach Jogi co do ubioru. Pewnie dlatego, że Joga zaleca materiały całkowicie naturalne, żadnych sztuczności z poliestrów i podobnych, a jeśli chodzi o pranie to jednak zaleca się prać w wodzie, a nie w środkach chemicznych. Nie poleca się także w Jodze odzieży produkowanej metodami chemicznymi. Sztuczne tworzywa generalnie blokują dopływ prany do ciała, z tego względu Joga radzi ich unikać, a jeśli już ktoś musi, jak chemik w pracy w laboratorium, to jak najkrócej. Bardzo popularne maty ze sztucznych tworzyw także odpadają, podobnie jak legginsy, jeśli o trening Jogi chodzi. Oj pewnie naturalna "tarka" do prania w strumyczku wnerwiłaby każdą modową influencerkę, gdyby miała z niej korzystać codziennie i prać w wodzie własnymi rączkami, jak preferuje Joga. Szkoda, że parę słów o modzie w Indii zgodnej z Jogą i Vastu nie napisano, a to przecież temat całkiem obszerny i ciekawy, bo Joga jest z Indii, a nie z USA jak Levisy. 

Joga zaleca wiele rytuałów do praktyki, jednak nie ma w Jodze czegoś takiego jak "własne rytuały", to jest absurd bezmyślny wylazły z USA. Rytuały są tradycyjne i zwą się terminem Pudźa (ang. Puja) oraz Abiszekam (ang. Abisheka/m), żadnych absurdalnych własnych rytuałów. Do rytuałów codziennych w Jodze należy także Surya Namaskaram - Rytuał Powitania Słońca, który uczymy się od mantramów, od dwunastu jogicznych mantr, potem oddechów i pozycji rytualnych ciała. Ale słowa o rytuałach jogicznych nie ma w artykule, a zamiast tego jakaś kalifornijska brednia o "własnych rytuałach". Totalny absurd albo głupota celebrycka czyli słoma z butów w branży jogicznej. Zanim ktoś zostanie instruktorem Jogi powinien być przeegzaminowany czy umie wykonywać jakiś rytuał typu Śiwa Pudźa lub Linga Pudźa - tak jest na normalnym kursie dla instruktorów Jogi. 

O Internecie w naukach klasycznej Jogi nie ma ani słowa, a ograniczenia kontaktu z innymi ludźmi są tylko na czas intensywnych jogicznych odosobnień, które zwykle trwają do kilku tygodni, chociaż dla zaawansowanych mogą być dłuższe, nawet kilka lat, zwykle w Aśramie. Należy też pamiętać, że czytanie Świętych Tekstów i Ksiąg Mędrców jest jedną z ogólnie zalecanych praktyk Jogi. Samo ograniczanie czegoś, jeśli nie jest częścią jogicznej praktyki, chociażby takiej jak Tapas, nie ma specjalnie sensu, szczególnie jeśli służy nam wyraziście do pracy czy twórczości. Tapas (asceza, wstrzemięźliwość) zawsze powinna mieć wyraźną intencję, nie powinna być praktykowana w sposób bezmyślny, bezideowy, w sensie, że bez idei przewodniej. Tapas w Jodze jest poświęceniem się dla wyższych celów, jest pracą dla wzniosłej idei, która oczywiście powinna być zasadniczo zgodna z wyrazistymi dla Jogi zasadami etycznymi, zgodna z moralnością Jogi. Z uwagi na zasadę Satyam (Prawda, Prawdziwość) warto przemyśleć, czy intencja jest słuszna u swych fundamentów, czy rzeczywiście należy do wyższych idei, czy przyniesie pożytek. Wiele teorii spiskowych, trendów modowych i podobnych jest bezużytecznych i bezsensownych. Odzyskiwanie poliestru nie ma sensu, bo Joga zaleca naturalne tkaniny, naturalne materiały jako ubrania, żadnych sztuczności, włącznie z bielizną. Ciekawe jak Eli Wierkowska sobie poradzi z tym jogicznym wyzwaniem, jak sobie kiedyś przeczyta coś poważniejszego o prawdziwej praktyce Jogi i zrozumie czym jest Joga. 

Kupowanie rzeczy używanych do ubrania nie jest akurat zalecane przez Jogę, a to ze względów energetycznych, szczególnie osoby wrażliwe na nastroje i emocje nie powinny nosić rzeczy, które wcześniej nosił ktoś inny. Wchodzą bowiem z nimi w kontakt nastrojowy i przejmują emocje oraz problemy i zaburzenia energetyczne poprzednich właścicieli, co bywa przyczyną złych stanów umysłu i emocji, złych nastrojów, zaburzeń umysłowych, problemów życiowych, a także chorób. Joga zaleca unikanie przejmowania cudzej energii, także u osób uwrażliwionych na zjawiska energetyczne czy eteryczne z pomocą ćwiczeń pranicznych, metod oddechowych etc. Trzeba nie mieć pojęcia o praktyce Jogi, żeby chwalić się i rekomendować kupowanie używanych ubrań. Oczywiście, Joga tego nie zakazuje w sposób kategoryczny, ale podstawowe nauki Jogi, które każdy instruktor powinien przekazywać na zajęciach, właśnie o tych zjawiskach energetycznych wspominają, tak, aby każdy mógł dobrze funkcjonować zgodnie ze swoją wrażliwością energetyczną. Ludzie na Zachodzie wysprzedają lub wyrzucają odzież po tragicznych incydentach, po śmierci bliskich, po rozwodach, po zmianach partnera czy partnerki, po kłótniach i frustracjach, po chorobie w szpitalu, po wypadku, po pobycie w psychiatrycznej klinice - taki mają zwyczaj, zresztą w Polsce też się tak robi, a człowiek głupi to kupuje, bo ładnie wygląda i jest tanie, albo jest chory na jakiś trend modowo-zakupowy i tym trendem ogłupiony. I potem cierpi z bezmyślności, a cierpią najbardziej osoby najwrażliwsze, podatne na wpływy poprzez przedmioty. Te niewrażliwe nie zwracają na to uwagi, nie czują tego jako zjawiska pranicznego, energetyczno-emocjonalnego, ale skutków mogą tak samo doświadczać. I kilkakrotne wypranie odzieży sprzedanej przez kogoś po okresie rozpaczy czy żałoby - nic nie pomoże, u nowego nosiciela szmatek wygeneruje z czasem podobne historie, a przynajmniej obciąży psychikę, wywoła kiepskie nastroje. Trzeba się dobrze zastanowić czy warto się narażać w imię trendów z jakiejś tam Kalifornii. Może lepiej po prostu dbać aby się nie niszczyły i dłużej używać te nowe szaty jakie sobie kupimy nieużywane? To jest raczej działanie w stylu jogicznym, bardziej zgodne z naukami Jogi i świadomością oddechu (prany, energii). 

Do kleiku ryżowego brakuje sensownej informacji, że ryż powinien być w zdrowej formie, niełuskany albo jak kto woli nieoczyszczony, bo inaczej to kleik jest niezdrowy i niejogiczny. 

W Jodze są Tańce, nazywane dość wzniośle Świętymi Tańcami lub Tańcami Śiwa i Tańcami Kali lub Tańcami Devi, jednak Eli Wierkowska wspomina jakiś kalifornijski taniec intuicyjny, którego w Jodze nie ma i nie będzie, bo byłby z punktu rytuałów jogicznych totalną głupotą niszczącą efekty jogicznej praktyki (z intuicją nie ma to nic wspólnego). Joga nie zabrania tańca, zabawy tanecznej ani tańczenia na estradzie, ani tańczenia na rurze, a właśnie z podziemi klubów nocnych wylazł, z tańca na rurze i tańca panienek szukających klientów w barach, tak zwany amerykański taniec intuicyjny - w swej istocie parafraza tańca, rodzaj udawania tańca (intuicję dodano dla ozdoby, żeby ludzie badziew z baru i nocnych klubów kupowali chętniej, poza tym, z rozwojem intuicji nie ma to nic wspólnego). Taniec to sztuka, ale akurat takie tam coś do wzniosłej etyki Jogi niezbyt pasuje, a z samą Jogą nie ma nic wspólnego. Eli Wierchowska pewnie chce zrobić z hasła Joga śmietnik gdzie wrzuciłaby wszystko, nawet gówno, byleby Joga śmierdziała, albo nie ma o Jodze zbyt wielkiego pojęcia, może tylko coś poczytała o Jodze pobieżnie i chce się na modzie na Jogę wypromować, jak to influencerka. Taki śmietnik z Jogi robią często katoliccy inkwizytorzy, żeby parafianom Jogę obrzydzić i skojarzyć z rozmaitym złem moralnym, a o to jak widać całkiem łatwo - bo taki poziom świadomości. 

Termin "świadomy oddech" jest w Jodze niezbyt często używany, gdyż świadomość (ćetana, ćittam) to raczej stan końcowy po długiej praktyce i wielu doświadczeniach, po uzyskaniu owoców. Eli Wierkowska nie wspomina jakie owoce (siddhi) z praktyk oddechowych uzyskała, zatem trudno uznać, aby jej oddychanie było już świadome. Jednym z mniejszych siddhi (owoców) praktyki ćwiczeń oddechowych jest chociażby widzenie aury, takiego kolorowego ciała energetycznego zwanego pranamaya manakośa albo linga śarira, otoczka świetlista wokół ciała innych świetlistych Jogów. Ale szczerze wątpimy w taką skromną nawet świadomość oddechu u celebrytki. Jeśli Eli Wierkowska myli świadomość oddechu ze swoimi próbami skupienia się na oddechu, to to jest zagadnienie podstaw satkaram i dharanam - skupienia i koncentracji, a nie poziom świadomości (ćittam, ćetanam). Dzięki świadomości oddechu jesteśmy świadomi myśli innych osób, zbliżających się zmian pogody, nadchodzących wydarzeń, w tym zbliżającej śmierci osób nam znajomych lub żyjących w pobliżu - ale do świadomości oddechu (prany) pewnie jeszcze daleko, bo Jogę trzeba zacząć porządnie praktykować. Eli Wierkowska nie wspomina nawet o jakimkolwiek nauczycielu albo mistrzu, nie wspomina jakichkolwiek poważnych książek o solidnej i prawdziwej praktyce Jogi. I taki to jest poziom celebrycki i rzekomo influencerski. 

Joga akurat nie poleca i nigdy nie polecała produktów z konopi indyjskich w celach medycznych, jest to wymysł amerykański, a nie indyjski, o czym warto pamiętać. Istnieją tysiące leków w Ajurwedzie, niektóre szkoły Ajurwedy mają leki oparte na substancjach konopnych, ale z konopi siewnych, tak samo jak nasza rodzima medycyna tradycyjna, a nie z konopi indyjskich, które w Indiach są jedynie jednym z ziół ofiarnych stosowanych w niektórych rytuałach bramińskich. Nie służą ani do zażywania ani do wąchania, bo dym z rytuału musi lecieć prosto do góry, do chmur. W szkołach medycyny ajurwedyjskiej, środki, które mogą mieć działanie odurzające mają status rakszasowy i asuryczny, związany z wpływami demonicznymi, szkodliwymi dla umysłu i duszy, o czym należy zawsze przypominać - to a propos konopi indyjskich z THC. Ćpanie nie jest częścią Jogi ani kultury indyjskiej, a samo ćpanie jako zaraza rozprzestrzeniło się w Indii, najpierw za sprawą brytyjskiej okupacji i brytyjskiego handlu opium, a potem w latach 60-tych XX wieku za sprawą amerykańskich zwyrodniałych ćpunów i dilerów. Joga, podobnież jak nauki Buddy, generalnie zalecają utrzymywanie trzeźwego stanu świadomości, wysokiej czujności i przytomności umysłu i zmysłów, zatem w sposób oczywisty życie z Jogą jest w kolizji z odurzaniem się czymkolwiek. Jogiczna zasada czystego życia i przytomnego umysłu, w tym trzeźwości to po prostu Śauća (ang. Shaucha). Wśród indyjskich Joginów popularne jest odmawianie zażywania leków powodujących odurzenie się, zmieniających percepcję zmysłów, szczególnie gdyby miały być stosowane w sposób trwały, na stałe lub przez dłuższy okres czasu. A wielu nie zgadza się nawet na narkozę i woli znieczulenie pod hipnozą (z ryzykiem obudzenia w trakcie operacji). 

Szafą z ciuchami się głównie zajmują w artykule, i redukcją zakupoholizmu, ale wcale nie pod kątem praktyki Jogi, bo o odzieży do ćwiczenia i praktyk Jogi nie ma ani słowa... 

Dodajmy, dla zasady, że do redukcji i uwolnienia się od złych nałogów i nawyków służą ćwiczenia z działu Pratyahara - to starożytne praktyki jogicznej psychoterapii. Szkoda, że pominięte milczeniem w artykule, bo jednak bardzo ważne w praktyce Jogi. 

Tak ogólnie, to powiedzmy jeszcze tradycyjne hasło: Nie ma Jogi bez mantry, nie ma Jogi bez Guru! A mantrach i Guru ani słowa w artykule, cicho sza, jakby nie było tematu! 

I to tyle komentarza krytycznego z punktu widzenia praktyki prawdziwych systemów Jogi, rodem z Indii i Tybetu. 

LINKI 


Artykuł z portalu Elle.pl który krytycznie komentujemy: 




1 komentarz:

  1. Dzięki za ciekawy komentarz do artykułu z elle.pl. Warto wiedzieć czym różni się autentyczna joga od bełkotu modowego, który nie ma prawa przynieść jakichkolwiek korzyści człowiekowi, lub przynosi szkodę przez wprowadzenie ludzi w błąd co do tego, czym jest praktyka jogi.

    OdpowiedzUsuń