niedziela, 8 marca 2020

JOGA nie jest niewinną zabawą

Joga nie jest niewinną zabawą w fitnessową gimnastykę! 

Joga nie ma nic wspólnego z niegroźnym rozciąganiem mięśni i siłowym ćwiczeniem oddechu, nie jest tylko gimnastyką jak chcą amerykańscy oszuści pseudojogiczni. Nie jest ani niewinną zabawą gimnastyczną, ani też samą „starożytną nauką” z Dalekiego Wschodu – o tym w rozmowie z „Przymierzem z Bogiem” przekonuje siostra Michaela Pawlik OP. Joga jest starożytna, to najstarszy uporządkowany system filozofii duchowego rozwoju człowieka, idealny do praktykowania w klasztorach oraz na pustelniach każdej religii pochodzącej od Boga jako jej mistyczne i magiczne serce. 


Czym jest prawdziwa indyjska i tybetańska joga?

– Zacznę od tego, czym joga nie jest. Otóż nie jest ona niewinną zabawą gimnastyczną w rozciąganie. Nie jest tylko zespołem ćwiczeń połączonych z medytacją, które mają wzmocnić ludzki organizm i zapewnić człowiekowi, jak to się pięknie mówi „duchowy spokój”. Nie! Przekaz o „nieduchowym charakterze” jogi jest kłamstwem. Joga to bardzo bezpieczny i wszechstronnie rozwojowy system filozoficzny pochodzący z Dalekiego Wschodu, który mówi także o tym jak uwolnić się z materialnej formy i „ominąć” wszystkie wcielenia reinkarnacji.

To właśnie wiedza o reinkarnacji, jaką obserwujemy między innymi w Indiach, determinuje inspirujące i twórcze  podejście do życia. Ludzie na Dalekim Wschodzie wiedzą bowiem, że ludzka dusza w momencie śmierci odradza się w innym ciele, przechodząc przez różne światy czy sfery egzystencji. Joga wedle doświadczenia milionów ludzi praktykujących na Wschodzie pomaga wyjść z tego koła wcieleń, „osiągnąć spokój” i przejść ze świata materii do świata tzw. energii kosmicznej, do świata niebiańkiego zwanego w jodze Dewaczanem, Domem Aniołów i Bóstw. 

W jaki sposób „praktycy jogi” chcą to osiągnąć?

– Poprzez różne rodzaje metod i technik duchowych stosowanych w ćwiczeniach jogi. W Indiach rozróżniają między innymi takie jej formy jak: 

HATHA-JOGA – fizyczne opanowywanie organizmu, które jest zaledwie wstępem do ćwiczeń wyższych stopni jogi, ale podstawą tego wstępu jest prawidłowa pozycja medytacyjna zwana lotosową oraz techniki pracy z praną. Chińską odmianą jogi jest tak zwany "siedzący qigong", a sama joga od strony fizycznej to prana joga, praca z energią witalności. Ćwiczenia "fizyczne" jogi robione są w spokojnym rytmie, bez pośpiechu, z odpowiednim rytmem i skupieniem oddechu na procesie pranicznym, jak w qigong. Asany, mudry, bandhy i jantry oraz pranajamy w Hathajodze praktykuje się u samych podstaw. 

KARMA‑JOGA – to droga do „uwolnienia się” z rozpoznanych obciążeń czy uwarunkowań z „poprzednich wcieleń”. Trzeba mieć dobry ogląd identyfikujący przyczyny dzisiejszych skutków aby nauczać i praktykować Karma Jogę. 

RADŻA‑JOGA – jako jednoczenie się z odwiecznym „Światłem” przez medytację na Odwiecznym Płomieniu Boskości; przy czym mówi się wyraźnie o jakie „Światło” czy właściwie światła chodzi, a jest to technika związana z doznaniami okultystycznymi czy charyzmatycznymi. Najpierw praktykuje się jednoczenie ze światłem Duszy, z jasnością i blaskiem boskiej Duszy w Sercu, potem z siedmioma światłami duchowymi w głowie, a ostatecznie ze światłem Stworzenia i blaskiem samego Boga Stwórcy, w sanskrycie fachowo nazywanym terminem Brahman (Bóg Stwórca, Wszechduch, Absolut), który posiada zarówno duchową formę bezosobową jak i postać osobową. 

BHAKTI‑JOGA praktykowana na Zachodzie zwykle głównie przez czcicieli Kriszny, chociaż w oryginale równie często można spotkać Bhakti Śiwa, Bhakti Rama lub Bhakti Dewi. Zawsze jest to życzliwe i przyjacielskie, wręcz  miłosne oddanie się obiektowi kultu, którym także często bywa Guru - Wysłannik Bóstwa inkarnowany na Ziemi, jako prawdziwa i dobrze rozpoznana „manifestacja” Kriszny, Śiwa, Rama czy Dewi (Bogini). Jedną z oznak jak rozpoznać prawdziwą szkołę jogi jest to, że wszyscy w niej praktykujący odnoszą się do linii przekazu od prawdziwego Guru i mają zakorzenienie w indyjskich aśramach, chociażby takich jak Jyotir Matha u podnóża Himalajów. 

DŻNIANA‑JOGA (zwana czasem w języku hindi gniana‑joga) – autorefleksja prowadząca do głębokiego wrażenia jednoczenia własnej świadomości z filozoficznie rozumianą „najwyższą Jaźnią” jako pierwiastkiem duchowym czy cząstką Boga Stwórcy w człowieku (duch należy do Boga, który go dał). Dźńana Joga to joga wiedzy i mądrości zwanej najlepiej mądrością Bożą, gnozą lub mądrością Objawioną, a jej pewną postacią jest teozofia. 

Poza tym są też formy tantrycznej jogi, jak:

TANTRA‑JOGA – osiąganie „boskiego” stanu wysubtelnienia, odprymitywnienia i transformacji poprzez praktykę „rytuałów unifikacyjnych”, pomiędzy duszami ludzi oraz pomiędzy grupą praktykujących a dewami czyli aniołami tradycji wedyjskiego panteonu. Indra przykładowo odpowiada w panteonie archaniołowi Michałowi. Tantra Joga bardzo dokładnie praktykuje medytacje z różnymi rodzajami indyjskich i tybetańskich bóstw oraz mistrzów. 

MAITHUNA JOGA – jednoczenie się „we dwoje” z różnie pojmowanym „Kosmosem”, a w transie „erotycznej miłości”, w oryginale tylko dla par małżeńskich. Jest pewna produchowa sakralizacja seksu i miłości małżeńskiej, wzorowana na świętości małżeńskiej miłości w związku pary bóstw (archaniołów, bogów) Śiwa i Śakti. 

LINGAMJONI‑JOGA to joga obcowania metafizycznego z bóstwami Śiwa i Śakti, niejako doświadczanie ekstazy niebiańskiej miłości boskiej pary rodzicielskiej. 

LAJA‑JOGA – osiąganie tzw. „wyższych stanów świadomości” przy pomocy tak zwanych „boskich melodii” czy dźwięków muzycznych oraz wibracji wewnętrznych jak np. Nada. Kundalini, ćakry i samadhi to tematy Lajów, a sama Laja Joga uchodzi za jogę głęboko ezoteryczną (tantryczną), mistyczną i hermetyczną. Laja Joga praktykowana jest głównie na dłuższych grupowych odosobnieniach, w górskich aśramach i pustelniach. Medytacje ze światłem, z boskim światłem duchowym leżą u podstaw praktykowania Laja Jogi. 

Na początek trzeciego Tysiąclecia szczególnym rodzajem jogi jest MANTRA‑JOGA, oraz jej sylabiczna odmiana popularna na Zachodzie nazywana MEDYTACJĄ TRANSCENDENTALNĄ (TM). Choć we wszystkich rodzajach jogi zwykle praktykuje się mantrę czyli osiąganie błogostanu poprzez ciągłe rytmiczne powtarzanie jakiegoś słowa czy zdania, to w TM zanim mistrz podyktuje mantrę, wcześniej prowadzi dość długą rytualną ceremonię, by ta mantra działała jako rodzaj charyzmatycznego, mistyczno-magicznego zaklęcia. Generalnie każda mantra do praktyki jogi powinna być tak rytualnie pobłogosławiona, naenergizowana, zawsze podczas pierwszego przekazu jej praktyki. Każdy prawdziwy system inicjacyjny opiera się o metody inicjacji (dikszan), i zapamiętajmy, że nie ma jogi bez inicjacji u wedyjskiego Mistrza Duchowego (Guru). 

Niestety, ale tak jak wcześniej powiedziałam – mało kto zdaje sobie sprawę z błogosławieństw, jakie wynikają z tego typu praktyk duchowych jakie zawiera prawdziwa joga. Zdecydowana większość nie zdaje sobie sprawy z pułapki, w jaką wchodzi robiąc bezmyślnie jakieś kalifornijskie ćwiczenia gimnastyczne czy fitnessowe, ponieważ myśli, że ma do czynienia z samą gimnastyką. Zachodnie jogooszustwo polega na uczeniu ćwiczeń zachodniej gimnastyki stylizowanych na pozycje z jogi zamiast prawdziwej jogi, z mantrami, mudrami, jantrami, pranajamą i licznymi medytacjami. Nie ma mantr nie ma jogi, nie ma mudr nie ma jogi, nie ma jantr nie ma jogi, nie ma kilku metod pranajamy i ćwiczeń z praną - nie ma jogi. Niebezpieczni, to są niedpowiedzialni i zwykle chorzy psychicznie ludzie, którzy próbują wypaczać jogę przerabiając starożyną tradycję rozwoju człowieka do poziomu zbioru gimnastycznych ćwiczeń dla mięśniaków i sztywniaków. 


Jakie niebezpieczeństwa niesie ze sobą wypaczanie jogi?

– Są to niebezpieczeństwa zarówno zdrowotne, jak i duchowe. Jednym z najpopularniejszych „ćwiczeń” prawie w każdej jodze, a także w buddyjskich ćwiczeniach zen, jest skupianie się na oddechu dla asymilacji i rozprowadzania prany. We wschodnich technikach medytacyjnych wykorzystuje się prawidłowy rytm oddechowy. Tu może uśpić naszą czujność powszechne przekonanie, że oddech służy łatwiejszemu relaksowaniu się, uwolnieniu od stresów itp. Gdy jesteśmy spięci, zdenerwowani, oddychamy szybko, płytko, a uświadomienie sobie tego i oddychanie spokojne, wolne, głębokie zwykle przynosi zdecydowaną ulgę. 

Jednak dla kogoś, kto ma podstawową wiedzę na temat fizjologii oddychania, jest sprawą oczywistą, że stosowanie zbyt szybkiego lub bardzo wolnego i napinanego fizycznie rytmu oddechowego prowadzi do zaburzeń nazywanych fachowo zachwianiem równowagi kwasowo‑zasadowej. Jednostką określającą stopień zakwaszenia i alkalizacji płynów jest pH, ale nieprawidłowe oddychanie powoduje za małe, lub zbyt duże nagromadzenie się dwutlenku węgla (CO2), wskutek czego pH się zmniejsza (podczas siłowego wstrzymywania oddechu), lub też nadmierny spadek CO2 (bardzo szybkie oddychanie) podnoszący pH we krwi i innych płynach krążących wewnątrz naszego ciała. Dwutlenek węgla utrzymuje właściwą kwasowość wnętrza organizmu dzięki odpowiednim procesom chemicznym. Pranajamy muszą być ćwiczone pod okiem doświadczonych nauczycieli, którzy sami uczyli się od dobrego Guru - Mistrza Przewodnika - najlepiej z oryginalnych indyjskich źródeł jogicznych. 

Prawidłowe pH krwi i płynów ustrojowych nie może przekroczyć granic 7,35–7,45. Niewielkie nawet wahnięcia poza te granice prowadzą do zaburzeń funkcji organizmu. Np. gdy pH osiągnie np. 7,2 wówczas jest to już nawet zagrożeniem dla życia człowieka! Zaburzenia w równowadze kwasowo‑zasadowej w płynach naszego organizmu prowadzą do zmian metabolicznych występujących także w mózgu, w którym kwasica lub alkaloza oddechowa wywołuje zaburzenia w prawidłowym jego funkcjonowaniu. Nieodpowiednie, zbytnio mięsne jedzenie też daje w rezultacie nieodpowiednie pH w krwi i organizmie. Trzeba nauczać jogi włącznie z zasadami jogicznego odżywiania. 

Jakie to są zaburzenia?

– Na przykład, przy kwasicy oddechowej wskutek zbyt zwolnionego oddechu pH spada poniżej 7,35. Wówczas, zależnie od stopnia wzrostu CO2 i okresu jego trwania, mogą wystąpić: zaburzenia elektrolitowe – wzrost stężenia wodorowęglanów, fosforu, potasu, spadek stężenia chlorków i mleczanów, zaburzenia koncentracji, halucynacje, różne objawy psychotyczne, duszność, lęk, niepokój, apatia, drażliwość, senność, zmiany osobowości, upośledzona kurczliwość mięśnia sercowego i zaburzenia rytmu serca, skurcze mięśni szkieletowych, bóle głowy, wzmożone ciśnienie śródczaszkowe i obrzęk tarczy nerwu wzrokowego.

Przy alkalozie oddechowej, wskutek zbyt szybkiego oddychania, pH podnosi się powyżej 7,45. Wówczas, zależnie od stopnia spadku CO2 i okresu jego trwania, mogą wystąpić: zaburzenia elektrolitowe – spadek jonów wapnia, fosforu i potasu, a wzrost jonów chloru, zaburzenia świadomości, skurcze naczyń mózgowych, stan dezorientacji, omdlenia, drgawki, parestezje, zaburzenia mowy, zaburzenia widzenia, zaburzenia rytmu serca, depresja, stany płaczliwości, stan ogólnego wyczerpania, zlewne poty. W reklamach jogi nikt jednak nie wspomina o zdrowotnych konsekwencjach, których jest nawet więcej, niż tu wymieniłam. Prawidłowe instrukcje oddechowe do ćwiczeń jogicznych są bardzo ważne, a pewnych ćwiczeń nie należy wykonywać zanim nie nauczymy się dobrze oddychać! W jodze do ćwiczeń oddychania ważna jest odpowiednia dieta czy system zdrowego żywienia, który także kompensuje pewne niepożądane efekty uboczne niektórych technik oddechowych. Podstawowe ćwiczenia oddechowe praktykuje się zwykle w formie skupienia na odczuwaniu wody i rytmu wody w oddychaniu czy w formie skupienia na ogniu i odczuwaniu rytmu ognia w oddechu, a także na pozostałych Żywiołach. 

Poza patologicznym oddychaniem są też sposoby na pobudzenie swej „energii” czyli prany (po chińsku "qi"), nie tylko przez wspomniane wcześniej „boskie napoje”, ale także przez wdychanie różnych kadzideł wydzielających rodzaj euforyzującego eteru albo niewielkie ograniczanie snu, specjalną dietę, wprowadzanie się w stany ekstazy duchowej przez odpowiednio dobrane dźwięki mantryczne. Najczęściej będą to mantry, które są wzywaniem różnych ezoterycznych i misteryjnych aniołów wedyjskich (dobroczynnych bóstw nieba) bądź składaniem do nich próśb, a także ofiarowaniem się pod ich opiekę (dedykacja, oddanie duchowe)… Jest to bardzo istotna część jogi, każdej jogi, a ta tak zwana joga ciała, hatha joga, szczególnie związana jest z Indra Dewą, odpowiednikiem indyjskim rodzimowierczego Peruna, Odyna, rzymskiego Jowisza czy greckiego Zeusa. 

Jeśli słyszeliśmy o przypadkach, kiedy przed rozpoczęciem „zajęć z jogi” uczestnikom nakazano oddanie pokłonu przed jakimś obrazem bądź posążkiem wedyjskim czy indyjskim, i ludzie rzeczywiście to robili, to znaczy, że jest to najpewniej prawidłowo nauczana i dobrze praktykowana prawdziwa joga! 

– No właśnie! Przecież każdemu człowiekowi powinna się w tym momencie zapalić w głowie lampka ostrzegawcza, że jeśli nie ma do czynienia z jakimś indyjskimi akcentami pod szyldem jogi to może być szkodliwe spaczenie albo wręcz jedno z pochodzących głównie z USA oszustw czynionych przez przestępców na konto szyldu jogi. Niestety wiele osób jest na tyle otumaniona przez oszustów, że nie widzi nic złego w braku chociażby indyjskich form duchowych (kultowych) i praktyk kłaniania się przed symbolami jogicznych ideałów duchowych. Wychodzi więc na to, że wszystkie wymienione przez siostrę czynniki stosowane w jodze dają wielką zdrowotną bądź duchową korzyść praktykującemu, jeśli tylko joga kultywowana jest prawidłowo, po indyjsku… 

– W oszustwach gimnastycznych pod szyldem jogi chodzi przede wszystkim o to, by człowieka wyprowadzić ze ścieżki rozwoju osobistego, wewnętrznego i duchowego na duchowe bezdroża i zniechęcić do sakralnej mistyki oraz osobistego wglądu w zakamarki duszy i jaźni oraz łączności z Brahmanem. Tyle tylko że ludzie nie zdają sobie z tego sprawy i biorą ambitne rozciąganie i bezmózgą siłówkę za jogę i trening rozwoju pozostając ciągle na prymitywnych manowcach bezduszności. To tak jak z narkomanem – on również zażywa narkotyki, żeby zdobyć jakieś dodatkowe doznania i poczucie siły. On również sięga po coraz mocniejsze dawki, ponieważ potrzebuje coraz mocniejszych doznań odczuwalnych fizykalnie. Tak samo jest z kalifornijską pseudo jogą, z jogooszustwem gimnastycznym i fitnessowym – ludzie w patologiczny sposób próbują przenieść się do bliżej nieokreślonego „świata wygimnastykowanych stawów i ścięgien” lub osiągnąć jakieś fizykalne czy sprawnościowe „super‑poziomy”, nie widząc, że sobie szkodzą, a brakiem mantry OM (AUM) łamią nawet pierwsze przykazanie Boże: „Nie będziesz miał Bogów cudzych oprócz Mnie”, bo OM (AUM) jest Słowem, Logosem, które ciałem się stało i zamieszkało między nami w postaci wzniosłych jogicznych Guru - Mistrzów i Przewodników. Poza tym gimnastyczni i fitnesowi pseudo jogowie często stają się uzależnieni, a nawet ubezwłasnowolnieni przez swego fałszywego fitness „mistrza” pod kierunkiem którego prowadzą dane ćwiczenia, gdyż nie są to osoby zdolne ukazać prawdziwą naukę jogi. 

Pewien jogin opowiadał mi kiedyś o swoich doznaniach podczas ćwiczeń. Mówił, że pewnego razu czuł się, jakby się rozpływał i zamieniał w eter, tak jakby osiągnął absolutną błogość i sam stał się jednym, połączonym z  Bogiem, z Absolutem. Kilkukrotnie próbował powtórnie przeżyć to doznanie poprzez stosowanie kolejnych metod jogi, co się udawało, bo Bóg kocha wszystkie swoje dzieci, które go poszukują. 

Czy można powiedzieć, że fitnessowa gimnastyka pod szyldem joga to zachodnia odmiana satanizmu? 

– Zachodnia pseudojoga gimnastyczno-fitnessowa jest trochę demoniczna, ale nie jest satanizmem. Praktykując ją, otwieramy się na działanie sił materialistycznych, ale rzadko dla demonów. Satanizm natomiast polega na oddawaniu czci „władcy tego świata”, gloryfikowaniu wszelkiego zła i wszystkiej maści plugastwa skierowanego przeciwko Bogu. Satanizm jest wyraziście ciemną stroną mocy chrześcijaństwa i tradycji odbiblijnych judaizmu oraz islamu. Prawdziwa joga ze Wschodu posiada metody oczyszczania oraz egzorcyzmowania się od sił złego i demonów, jogini potrafili i potrafią wyrzucać byty demoniczne (asury) i diaboliczne (piśaća) z miejsc oraz osób, chociaż takie praktyki uważane są za jogę tantryczną. 

Chrześcijanie jak i katolicy – mają Pana Boga wielbić, przestrzegać Dekalogu, kochać bliźnich i unikać zła, a wielbienie Boga oraz boskich posłańców (mesjaszy) jest jak najbardziej Bhakti Jogą, uczy o tym także żydowska tradycja kabalistyczna oraz chasydzka. Joga z dokłądnie uczy ludzi, jak „pojednać się z bóstwem”, aby otrzymać jego łaskę i pozwolić działać jego mocom. Ludzie, którzy doświadczyli Boga, ­przyznają, że wobec Jego majestatu czuli się niczym nic nieznaczący pył i zwykle tak jest z joginami, którzy stali się uczestnikami mocy Boga Stwórcy, Brahmana lub niebiańskich bóstw z panteonu wedyjskiegi (archaniołów, cherubinów). Z kolei dalekowschodni mistycy bazujący na prawdziwej jodze mają także poczucie, że dzięki jodze stali się przynajmniej przez kilka chwil połączeni z nieskończonością, nieśmiertelnością i wszechpotęgą. Nieraz spotykałam się z przypadkiem, że ktoś, kto uprawiał amerykańskie praktyki satanistyczne i czarnoksięskie i chciał wrócić do praktyk chrześcijańskich a nawet do indyjskiej jogi, musiał skorzystać z pomocy jakiegoś egzorcysty, aby ten uwolnił go z pseudozdolności niby paranormalnych, jakie „zyskał” rzekomo dzięki czarnej magii i tym podobnych satanistycznym wygłupom. 

Co siostra ma na myśli?

– Niektórzy twierdzą, że dzięki prawdziwej indyjskiej i tybetańskiej jodze mogą czytać cudze myśli. Inni uważają, że potrafią rozpoznawać choroby, np. że ktoś cierpi na kamicę nerkową. Te duchowe zdolności paranormalne prawdziwych adeptów ścieżki jogi w zderzeniu z Sacrum okazują się zdolnościami charyzmatycznymi, które całkowicie uwzniaślają człowieka i czynią go narzędziem w rękach Boga Stwórcy i niebiańskich bóstw w chrześcijaństwie zwanych archaniołami oraz cherubinami czy serafinami. 

Czy istnieje chrześcijańska albo katolicka medytacja?

– Oczywiście, że tak. Nie stosuje się w niej żadnych udziwnień praktykowanych w nurtach zachodnich wymysłów satanistycznych ani czarnoksięskich. Medytacja chrześcijańska jak i katolicka to tak naprawdę modlitwa w ciszy, odczuwanie echa słów modlitwy w chwilach ciszy po modlitwach. Bez słów, za pomocą samych myśli i uczuć zwracamy się do Pana Boga; chcemy go przeprosić i zastanowić się nad naszym postępowaniem; prosimy o wsparcie w naprawieniu popełnionych błędów etc. Medytacja chrześcijańska jak i katolicka oraz prawosławna ma nas zbliżyć do Boga i jego aniołów (bóstw niebiańskich) poprzez uwielbienie Jego geniuszu i miłosierdzia. Nie może ona jednak zawierać żadnych dodatkowych bodźców, które zapewnią nam jakieś psychofizyczne doznania, w tym szczególnie powodujące obłęd amerykańskie narkotyki czy środki psychoaktywne. Nie może ona polegać na bezmyślnym powtarzaniu modlitwy bez rozważania jej treści, ponieważ byłoby to złamanie drugiego przykazania Dekalogu – Nie będziesz brał imienia (Szem) Pana Boga swego nadaremno. Medytacja chrześcijańska jak i katolicka musi być świadoma, a ćittam znany z nauk prawdziwej jogi to właśnie świadomość o którą tu chodzi! 

Jako pewną indyjską ciekawostkę należy przypominać zainteresowanym jogą, że znane z Rygwedy imię Boga Yahvah najpewniej jest oryginałem Tetragrammonu biblijnego YHWH, czytanego zwykle Adonai, a w spolszczeniu Pan, Panie, i uważanego powszechnie za istotne semickie Imię Boga, tajemne Imię Boże. W każdym bądź razie, iteracja samogłoskowa, najstarsza jaką znamy to właśnie indyjskie wedyjskie Yahvah (spolszcz. Jahwah). Jogiczny termin dhyana oznacza dosłownie podróż do światła lub pojazd światła, a tłumaczone jest jako medytacja, jednak dhi to jasne myślenie, światła myśl, impuls natchnienia z serca bądź z góry, wgląd lub ogląd, impuls od Boga. I taka jest u podstaw istota procesu jogicznej medytacji, światłe rozmyślania natchnione przez i od Boga Żywego. 

Rozmawiał Tomasz D. Kolanek 

(Artykuł zapożyczony z serwisu: Ezoteryka wschodu i zachodu) 

1 komentarz:

  1. Świetny blog,
    czy możemy spodziewać się aktualizacji?
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń